Alte Heimat (1. – 2. Sonett) – W Moich Stronach Rodzinnych (Polish Translation) Poem by Johann Joseph Clahsen

Alte Heimat (1. – 2. Sonett) – W Moich Stronach Rodzinnych (Polish Translation)

Rating: 5.0

Eichendorffs eingedenk, mit Poesie
Das Vergangene vor Verlust bewahren

I.

Ach, alte Träume dringen aus den Tiefen
Der Sehnsucht, die der nahen Nacht entflieht,
Von Hügeln, die im Abendtau erschliefen,
Aus Tälern, die der Nebeldunst durchzieht.

Da schließen auch im Tale schon die Blumen
Erschlafend ihre zarten Kelche zu,
Im hohen Grase noch die Heimchen summen,
Und drunten rinnt der Bach in schwarzer Ruh’.

Noch schwankend nur die abendlichen Seen,
Die Wogen streichen sanft zum Ufer hin,
Als küßten sie der Winde lindes Wehen,

Die leiser Fahrt am Dorf vorüber ziehn.
Es war, als käm’ aus schwarzen Ährenwogen
Das Träumen meinem Herzen zugeflogen.

II.

Was aber trieb mich fort, hin in die Ferne,
Obschon zu Haus’ ich traute Lauben sah?
Wo alles heimlich winkte. Selbst die Sterne
Am Abendhimmel schienen mir so nah.

Und Gärten, wohl geziert, im Rausch der Rosen …
Da hab’ ich schönste Stunden zugebracht,
Hab’ ihrer Blütenpracht Metamorphosen
Allabendlich mit heißem Schau’n bedacht.

Wie fern strömt nun ihr Duft! Ich fände hier
Von keiner Rose mehr als ihr Gesicht
Und fühle fast den welken Wandel nicht …

War’s dieses: daß ihr Welken ich bedacht,
Als ich im Rausch von Blütenpracht und Nacht
Gewandelt war in treibender Begier?


W moich stronach rodzinnych

Pamięci Eichendorffa,
by poezja ocaliła to, co minęło

I.

Ach, stare to sny są, zrodziła je noc –
tęsknota wielka, co zapada w mrok,
jak lawina, co rwie – straszna jest jej moc,
jak mgły, co pokryły skalisty ten stok.

Zasnął już w dolinie niemal każdy kwiat,
kielichy stulone, bo odpocząć chcą.
Z trawy trzmiel wychynął na ten Boży świat,
w potoku górskim wartki płynie prąd.

Człowiek nasłuchuje szumu cichych fal,
co jeziora pieszczą niczym wiatru wiew –
jak ładną dziewczynę, co idzie na bal.

Ze wsi wnet dobiega ów radosny śpiew,
czule się unosi nad łanami zbóż,
by serce me koić u stóp mrocznych wzgórz.

II.

Cóż to przygnało mnie w tę bezkresną dal,
by w swoim domu wpaść w życiowy wir?
W sercu mym głęboko dawny tli się żal,
ku niebu mknie wzrok, tam gdzie gwiezdny pył.

W ogrodzie cudnym tak, jakby to raj był,
wiele pięknych chwil spędziłem wśród róż.
Ich przepych, barwa, woń – to krew dla mych żył –
wie to tylko ten, kto tam bywał już.

Ulata w otchłań zmysł, trudno znaleźć mi
choć jednej róży ów wspaniały blask,
ujrzeć go chcę jeszcze, nim na wieki zgasł.

Coś mi się tak zdaje, że ten kwiat już zwiądł,
gdym nocą wstąpił w ukwiecony dom,
przesiąknięty żądzą, co jak diament lśni.

przeł. Grzegorz Supady

Saturday, May 16, 2015
Topic(s) of this poem: nature
COMMENTS OF THE POEM
READ THIS POEM IN OTHER LANGUAGES
Johann Joseph Clahsen

Johann Joseph Clahsen

Oberschledorn in Germany
Close
Error Success